Sycylia z dzieckiem – Dolina Świątyń Agrigento i Schody Tureckie

Kolejną wycieczką, jaką zaplanowaliśmy (jedyną nie spontaniczną) na Sycylii było Agrigento – czyli jedyna “duża i znana atrakcja” Sycylii, której nie udało nam się jeszcze zobaczyć. Dolina Świątyń kusiła w szczególności Piotrka, z racji (ostatnio uśpionego) zamiłowania do historii. Jako że nasz wspaniały Fiat 500 ostatnio sprawował się nad wyraz dobrze wynajęliśmy go znów i ruszyliśmy w podróż. Zaparkowaliśmy na parkingu pod kompleksem świątyń.

Agrigento – Valle dei tempi

Pierwszym i głównym punktem programu była Dolina Świątyń w pobliżu miasta Agrigento. Jest to kompleks świątyń Greckich z V w. p. n. e., zachowanych w dość dobrym stanie. Samo miasto jest odradzane jeśli chodzi o zwiedzanie – ponoć jest mocno zaniedbane, natomiast mamy w planach weryfikację tego poglądu następnym razem. Do Doliny – która nie do końca jest doliną, a raczej płaskowyżem – prowadzi trasa przez środek wyspy o długości 150 km, którą pokonamy w około 2 godziny. Ciekawa jest różnica w krajobrazie pomiędzy wybrzeżem a częścią centralną – znajduje się tu znacznie mniej osad, można wręcz mieć wrażenie że jest to teren wymarły. Ponadto roślinność jest znacznie bardziej “wypalona”, dominują barwy sepii.

Tu pozwolimy sobie dać radę jeśli chodzi o przygotowanie – nakrycia głowy, krem na słońce, woda termalna i woda pitna to absolutny obowiązek jeśli chodzi o Dolinę w okresie letnim. Dojechaliśmy tam około godziny 11 i temperatura w cieniu wynosiła 38 stopni. Trasa znajduje się w niemal całości na słońcu, ma długość ok. 2 – 2,5 km w jedną stronę, także przy tych warunkach spokojnie można się nabawić udaru cieplnego. Po drodze są ujęcia wody pitnej, także można uzupełnić butelki. Z racji Covidu wszystkie punkty gastronomiczne na terenie były zamknięte, natomiast przy świątyni Zeusa (czyli mw na końcu trasy, przed rozpoczęciem powrotu do startu) znajduje się automat z napojami – warto zaopatrzyć się w monety, nam starczyło tylko na jedną butelkę lodowatej ice tea, i to było niemal jak zbawienie. Cena biletu do doliny to 10 euro dla osoby dorosłej.

Poza światyniami na terenie znajdują się również ogrody, w których możemy obejrzeć rośliny typowe dla rejonu śródziemnomorskiego. Przyznajemy się szczerze, że pod koniec trasy to była już droga przez mękę – Nastka nabawiła się odcisków i miała już serdecznie dość, a niesienie jej na rękach w drodze powrotnej sprawiło, że mieliśmy wrażenie że docieramy do wrót Hadesu a nie do bramek parkingowych.

Dolina Świątyń – świetne widoki, niesamowite zabytki. Jeśli macie macie możliwość czytać tablice informacyjne (z Nastą w tym roku – bez szans) warto przyjechać w chłodniejszy dzień

Po powrocie do samochodu zaopatrzyliśmy się w lodowate napoje, opłaciliśmy parking (4 euro/h) i ruszyliśmy w kierunku drugiego punktu programu – Scala dei Turchi.

Schody Tureckie

W odróżnieniu od Agrigento ta atrakcja to typowy cud natury.Nastka byla zachwycona wodą i plażą. Kojarzyły nam się trochę z Pammukale w Turcji, w którym byliśmy w zamierzchłych latach młodości (czyli w 2010 r. 😉 ). Jest to formacja wapienna na nadmorskim klifie, układająca się w charakterystyczny kształt przypominający opadające tarasy lub właśnie schody. Schody są Tureckie, ponieważ legenda głosi że Saraceńscy piraci po tychże właśnie schodach dostawali się na ląd by grabić okoliczne osady.

Po Agrigento byliśmy już poważnie zmęczeni, także szukaliśmy parkingu jak najbliżej zejścia do schodów. Do samej plaży nie da się dojechać samochodem, natomiast jak tylko dojedziemy w jej okolice to zostaniemy wprost zalani drogowskazami wskazującymi parkingi Scala dei Turchi, z tymże ciężko powiedzieć który parking rzeczywiście jest tym właściwym. My zdecydowaliśmy się zaparkować przy ulicy, obok znaku pokazującego zejście do plaży, i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Na mapce orientacyjnie wrzucamy miejsce 🙂

Po zaparkowaniu na plażę zeszliśmy ścieżką za sklepikiem z pamiątkami. Następnie zrobiliśmy spacer plażą w kierunku schodów. Woda jest tu piękna, plaża też ładna i nieco dzika, natomiast nad wszystkim dominują śnieżnobiałe schody. Jeżeli jesteście na Sycylii, to stanowczo warto podjechać choć na chwilę.

W drodze powrotnej postanowiliśmy się zatrzymać na drobną przekąskę w restauracji na plaży. Stanowczo odradzamy. Pomijając fakt, że jest piekielnie drogo (co jeszcze jest stosunkowo zrozumiałem, biorąc pod uwagę położenie tej restauracji), to jedzenie jest conajwyżej średnie, porcje małe i generalnie został nam bardzo duży niesmak po tym miejscu. Naszym zdaniem, jeśli już musicie, kupcie coś do picia i zjedzcie przekąskę gdzie indziej, bo to strata czasu i pieniędzy.

Po uzupełnieniu płynów ruszyliśmy na górę, i droga do samochodu okazała się znacznie prostsza niż by nam się wydawało. Być może świadomość że to ostatnie kroki tego dnia dodawała nam sił. A być może była to kwestia pośpiechu na transmisję meczu EURO 2020 😀 Tak czy inaczej, trafiliśmy do samochodu, włączyliśmy klimatyzację na maksa i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Leave a reply:

Site Footer

Sliding Sidebar